
PRZY KAWIE: Pocztówka z wakacji
*oparte na faktach
To będzie taka współczesna pocztówka z wakacji, bo mam ochotę podzielić się z wami fajnym widoczkiem.
Wyobraźcie sobie taka scenę…
Dosyć popularny beach club w Chorwacji, gdzie to chodzi się, by polansic się troszeczkę lub uniknąć płaczących dzieci na plaży. (obie opcje jednocześnie są jak najbardziej dopuszczalne). Leżaki ustawione są w kilka rzędów na łagodnym zboczu. Na samym dole (jak to często bywa w Chorwacji) nie ma piaszczystej plaży, ale ostre skały i kamienie.
Leżymy sobie na naszych wybornie wielkich leżaczkach. Słońce, szumiące morze, drinki z palemkami, w tle przyzwoity DJ puszcza ulubione, chillowe piosnki – pełen relaks. Człowiek tak leży i łapie każdy oddech z przyjemnością. (wg biurowej zasady: spieszmy się korzystać z urlopu on tak szybko się kończy. )
Widzisz już scenę oczyma wyobraźni ? Fajnie co? Pachnie wakacjami.
Od dłuższego czasu już tak sobie beztrosko zalegliśmy i jak zwykle po kilku godzinach skończyłam zabraną ze sobą książkę, porysowałam ludzi, który bez ruchu opalali się na swoich legowiskach i przyszedł czas na obserwacje.
Plaża to przecież takie fajne miejsce, gdzie człowiek może do wreszcie nasycić swoja ciekawość. Nie ma to jak po prostu usiąść i popatrzeć co się dzieje w okół nas. ( w końcu tak rzadko znajdujemy na to czas ).
I są!! Na dole… dwa fantastyczne obiekty do obserwacji.
Kostium kąpielowy ze stringami, doczepiane włosy i biust zakupiony na sponsoringu.
Drogie koleżanki przyglądają się zainstalowanej bazie plażowej w oszukiwaniu jakiejś znajomej duszy co to podzieli się, odstąpi , wykupi dodatkowy leżak. Po dobrych kilku minutach, gdy bezsensowne rozgadanie stało się krępujące nasze bohaterki zaległy na skałach. Zaległy, ale jak… One opadły niczym nimfy morskie wyginając do skrajności jędrny biust, prężąc nogi jak rosyjskie baletnice, uwydatniając jednocześnie błyszczące od olejku pośladki.
I tutaj rozpoczynamy przedstawienie, bo one tak w nieskończoność, a to opadnę w stylu „o Dżizus jaka jam seksy!”, a to wypnę się niczym Rihanna w czasie koncertu, a to przeczeszę blond włoski.
Trzeba przyznać, że dziewczyny był wytrwale – prezentowały wdzięki mimo, iż skałki są ostre a za ochronę miały tylko cieknie ręczniki.
Spektakl trwał już dobra godzinę, gdy do akcji wkroczyła ona – dziewczyna w kapeluszu. Spokojnie od rana opalała się na swoim leżaku, topless, bez kompleksów, pełen luz, czytała książkę, obserwowała ludzi i popijała sobie bezalkoholowe. (5 albo już 6) A widać, że to zawodniczka pierwszej ligi, ale nie dlatego zostanie bohaterka mojego lata. Dziewczyna w kapeluszu zauroczona uwertura w wykonaniu naszych syren na skałkach postanowiła zlitować się nad biednymi istotami.
Zamówiła dwa mojito prosząc kelnera (który prawie popłakał się ze śmiechu) by dostarczył je naszym gibkim damom. Okazała dobre serce , bo pewno umierały z pragnienia biedne kruszyny. 🙂 (ponad 35°C / na ostrych skałkach, bez parasola w pełnym słońcu)
Oczywiście kelner zgodnie z prośbą zapodał drinki komentując, iż to od fana z plaży.
Zaskoczone przyjęły trunek i radośnie zaczęły spoglądać w stronę leżaków, prężąc się jeszcze bardziej w rytm muzyki.
Ku uciesze wszystkich, mieliśmy darmowy, kilkunastominutowy popis gimnastyki artystycznej w wykonaniu naszych foczek, które to na próżno tańcem godowym chciały wywołać z tłumu swojego księcia mojito-incognito. To było lepsze niż „Taniec z gwiazdami” i „Mam talent” razem wzięte.
Dziewczyno w kapeluszu za 10€ dostarczyłaś zabawy całej plaży! Dziękujemy ci serdecznie !
To własnie była moja pocztówka z wakacji.
P.S. Czy krytykuję kobiety w tym poście? Nie – krytykuje debilizm i bezsensowne tarzanie się na plaży.