
CHIC & CHOC: Joséphine czyli Józefina czyli (prawie) tak jak ja.
Ostatnio chodzę jakaś dziwna, mam dziwne zachcianki i kaprysy ( nie mamo, nie jestem w ciąży!! ).
Mam po prostu zimowy niedobór kobiecego towarzystwa. W lato zawsze jakoś łatwiej umówić się na pogaduchy. Na rozmowy o lakierach do paznokci, o sposobach na kurczaka, o tym jak go rzucić i czy to w ogóle ma sens, o nowych lodach z marakui i o tym jak poradzić sobie z teściową.
W zimę ludzie izolują się, trudniej wyjść z domu, a ja zdecydowanie – byłam na głodzie!!
Brakowało mi tych babskich rozmów, tych wszystkich doskonałych niedoskonałości, kombinowania jak wyjść z twarzą z sytuacji niemożliwych.Tak sobie myślałam, że potrzeba mi jakiegoś substytutu, czegoś nowego, czegoś MEGA dziewczyńskiego.
Potrzebowałam multiwitaminowego koktajlu: takiej Brigitte Jones wymieszanej z Dirty Dancing z dodatkiem Sexu w wielkim mieście, dobrą muzyką, bitą śmietaną , obficie polane czekoladą i podanej przez Daniela Craig’a. Ahhh…I zanim stało się dramatycznie i zaczęłam wymieniać garderobę na róż, trafiłam dzięki Bogu na odpowiedz na moje potrzeby.
Coś bardzo kobiecego w bardzo męskim kontekście. Babski komiks ! To jest to ! Przyznaję się bez bicia, nie jestem wielkim znawcą komiksu, ale nie oszukujmy się, to raczej męski świat, mało jest rysowniczek komiksów, a co dopiero komiksów dla pań. Do tego wszystkiego kobiety przedstawiane są w nich generalnie w stylu z Wonder Woman – przymały kostium, obfita góra, dupeczka jak jabłuszko, nogi kończące się na wysokości mojego podbródka.
Doskonała po przebudzeniu, piękna, inteligenta i potrafi latać – niekoniecznie na miotle.
A tutaj coś innego i bardzo zabawnego – normalnego i 100% babskiego – „Joséphine” -3 tomy o przygodach sympatycznej choć zakręconej kobiety, która radzi sobie jak może z całym tym życiowym bałaganem.
W momencie, w którym poznajemy Joséphine
Joséphine ma:
- trzydziestkę,
- presję społeczną,
- wścibską sąsiadkę,
- siostrę w stylu: „zobacz jaka jestem doskonała – jedyną niedoskonałością w moim życiu jesteś ty”,
- rodziców którzy zbytnio się nią nie interesują,
- parę dobrych przyjaciół,
- czasami nieogolone nogi
- kota Bradpitta (chic !)
Joséphine nie ma:
- dzieci (choc !),
- męża, narzeczonego lub chłopaka, chociażby tymczasowego chłopaka (lub jakiegokolwiek godnego potencjalnego kandydata) (choc x2 !!),
- fajnej pracy,
- figury modelki – skromnie na górze – zdecydowanie za dużo na dole.
Generalnie książki są o tym, co każda dziewczyna zrobiła chociaż raz w życiu, o tych rzeczach, do których publicznie nie przyzna się nawet pod groźba tortur. O tym jak zachować twarz niezależnie od beznadziei sytuacji (np. gdy kot zjadł ci ostatnią parę rajstop).
W końcu, która z nas nie stwierdziła, pod wpływem jakiegoś niewytłumaczalnego impulsu, że będzie codziennie biegać, bo to trendy, bo to zdrowe? Nie kupiła od razu super technicznych sportowych ciuchów i po drugim razie nigdy ich już nie założyła?
Albo… nie potraktowała swojego fryzjera lub kosmetyczki jak psychologa? A czy z Twojej szafy też wysypują się rzeczy i wciąż nie masz się w co ubrać?
Ty? Ty? A może ty?
Nie, ja też nie!
Nigdy!
Próbka:
Joséphine idzie (SAMA!! Choc!) na ślub swojego ex i UWAGA! koleżanki z pracy (rzecz nieprawdopodobna, a jednak).
Niestety książka nie została wydana w Polsce, jednak dla tych, którzy radzą sobie trochę z
francuskim będzie doskonałą lektura na weekend.
Serdecznie polecam na poprawę humoru: lekko i przyjemnie.
Możecie w praktycznie każdej francuskiej księgarni wysyłkowej lub tutaj:
Joséphine mimo wszystko jest chic !!
P.S. Spędziłam bardzo miłe dwa wieczory z moimi komiksami – wciąż jednak żałuję, że Daniel Craig nie przyszedł z tym drinkiem.
Może jeszcze nie wszystko stracone!
Dobranoc ! 🙂